czwartek, 12 stycznia 2017

Ryż popier.....a la osa

Nie samą kulturą człowiek żyje. Czasem trzeba coś i jeść. Też tak macie, że jak gotujecie zmieniacie przepisy? Ja mam tak non stop, a czasem wymyślę coś swojego i z reguły jest to prawdziwe dziwactwo, ale ponoć jest pyszne. Testując swoje talenty kulinarne wrzucam więc na próbę dział przepisy. Dajcie info jak się podoba ? Nie wiem czy mi się będzie chciało częściej i więcej, ale że mam akurat taką zajawkę, tak że ten tego. A oto debiutująca potrawa obiadowa :


Nazwa : Ryż popier..... a la osa
Czas wykonania : 15-20 minut
Jak?   Just Wok it baby na gazie :D


Procedura powstawania :


Hehehe, więc wygląda to tak : 

czosnek z cebulą czerwoną wrzucamy na rozgrzana łyżkę oleju kokosowego, potem dodajemy pół garści słonecznika, garść ryżu (ja dałem basmati) , zalać wszystko sokiem z pigwy, dusić chwilę, dorzucić pokrojone jabłko, banana, tofu wędzone ( 30 gram góra), dodać cynamon, kurkumę, gałkę muszkatołowa, a na koniec jeszcze chili no i na misce udekorować dżemem ( u mnie truskaweczka ) :)

Potrawa pomysłu własnego pod nazwą roboczą "popier..... ryż". Bardzo mi smakuje :) szczerze :) to jest mój hit narazie :)


A wygląda to tak :





P.S.

Naprawdę lepiej smakuje niż brzmi i wygląda, ale pewnie trzeba trochę odwagi i szaleństwa żeby dać szansę mojemu ryżowi :) Jeśli ktoś będzie na tyle odważny to zachęcam do podzielenia się wrażeniami :) Wbrew temu co twierdzi moja przyjaciółka jej degustacja wcale nie grozi powikłaniami dla zdrowia :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz