wtorek, 22 listopada 2016

Láska nebeská - Mariusz Szczygieł







Dopiero od niedawna Mariusz Szczygieł pozostaje jednym z moich ulubionych autorów, ale to tylko i wyłącznie dlatego że od niedawna znam jego literackie dokonania. Jest to bowiem miłość od pierwszego zaczytania - "Projekt: Prawda", a że to najnowsza książka wydana przez Pana Mariusza, to od tego czasu uskuteczniam podróż do źródeł. Tym razem przyszła pora na "Láska nebeská" i znowu było genialnie. Ciekawa jest geneza tej ksiażki, gdyż powstała ona w ramach cyklu "Literatura czeska", wydawanego przez Gazetę Wyborczą, a Mariusz Szczygieł pokusił się o stworzenie felietonów tym dziełom poświęconych tym dziełom. Jak to u tego bywa, nie poprzestał on na tym i felietony stały się zaczątkiem głębszych rozważań na tematy okołoczeskie i okołoludzkie :) I chwała mu za to, bo powstała rewelacyjna książka :)
 

Jako że książka nie jest szczególnie obszerna, to głupio mi jakoś się rozpisywać zbytnio przy tej opinii. Ponadto podobnie jak Mariusz Szczygieł nazywa siebie czechofilem, tak i ja mianowałem się szczygłofilem i czym dłużej bym pisał tym większe ryzyko, że zanudziłbym wszystkich tymi peanami na jego część. W rezultacie obawiam się, że efekt mógłby być odwrotny niż zamierzony i zamiast zachęcić jeszcze bym zranił do Pana Mariusza tych którzy jeszcze nie mieli okazji go poznać. Bo co do tych którzy znają go i lubią z takich książek jak "Zrób sobie raj" , czy "Gottland" to jestem pewien, że nie trzeba ich jakoś szczególnie do "Laski" przekonywać, bo albo ja już czytali albo mają na krótkiej liście.


Ja miałem okazję posłuchać tej książki w formie audiobooka czytanego przez samego autora i jest to niezapomniane przeżycie, bo nie dość że sama treść jest w swym przekazie bardzo pozytywna to uśmiech i optymizm, ale przede wszystkim niekłamany entuzjazm jest wyczuwalny w tonie Mariusza Szczygła niemal w każdym słowie, które tutaj pada. Ci którzy nie mieli okazji go jeszcze poznać z jego felietonów czy książek muszą wiedzieć, że określenie czechofil jest nieprzypadkowe , bo jest on prawdziwym entuzjastą Czechów. Można się zarazić tym entuzjazmem, jak stało się to w moim przypadku za sprawą Mariusza Szczygła właśnie, bo jakże nie zakochać się w narodzie gdzie ogromna większość ludzi uchodzi za moli książkowych. Może po części ten fakt, jak również kwestia neutralności światopoglądowej Czechów sprawia bowiem, że mają oni ogromny dystans do siebie. Wystarczy spojrzeć na ich postawę w obliczu rozmaitych kryzysów z odpowiedniej perspektywy by zacząć się zastanawiać, czy ich "tchórzostwo" i luźny stosunek do takich kwestii jak Bóg, honor i ojczyzna to rzecz do potępiania i śmiechu wraz z pobłażaniem, czy też z drugiej strony jest to coś godnego naśladowania. Może to my jako naród momentami jesteśmy śmieszni z tym "rzucaniem się z motyką na czołgi" przy byle okazji. Trudno ich nie uwielbiać za to ich życie chwilą i patrzenie na własną historię z przymrózeniem oka. Trudno nie zazdrościć im wybiórczej pamięci,  która pozwala im widzieć przeszłość po swojemu dzięki temu mniej od Polaków się umartwiają i użalają nad sobą. Ponadto to chyba jedyny naród bądź jeden z niewielu na świecie, który jest w stanie czcić,  uznawać za wzór geniusz człowieka,  który nigdy nie istniał. Mało tego ten nieistniejący człowiek jest uznawany za najsłynniejszego bodaj Czecha i stawiane są mu raz po raz pomniki. 

Dla osoby nie mającej dotąd kontaktu z Mariuszem Szczygłem ta książka będzie prawdopodobnie wielkim odkryciem co do ogromnego i zaraźliwego poczucia humoru tego autora. Być może cześć z nich zapragnie dołączyć do tych czechofilów i szczygłofilów, do których to ja sam się między innymi  zaliczam. Ci  zaś którzy już czytali te teksty myślę że nieraz zapragną do nich wrócić,  bo to zawsze te parę godzin dobrego, pozytywnego, motywującego feelingu Ja już wiem,  że gdy będę szukał czegoś dobrego na chandrę ro "Laska Nebeská" będzie wtedy jednym z moich priorytetów. Serdecznie Wam tą książkę polecam :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz