niedziela, 12 czerwca 2016

Kamienna noc - Gaja Grzegorzewska









Coraz odważniej sięgam po współczesnych polskich autorów i jak dotąd muszę zdecydowanie stwierdzić, iż jest to z mojej strony bardzo dobra decyzja. "Kamienna noc" to jak się okazuje kolejna część cyklu o Julii Dobrowolskiej, a przez moje niedopatrzenie dopiero teraz Gaja Grzegorzewska znalazła się w sferze moich czytelniczych zainteresowań. Jakkolwiek bym nie próbował ubrać w wyszukane słowa moich odczuć po tej lekturze to najmocniej cisną mi się na usta swojskie i charakterystyczne dla chłopaka z bloków, którym przecież jestem słowa " Ożeż w mordę!". Biorąc pod uwagę stopień w jakim pokrywają się górnolotne porównania i peany na rzecz niektórych książek w ramach kampanii promocyjnych, z dystansem postanowiłem podejść do sloganów w stylu, że tą powieść mógłby zekranizować sam Tarantino. Jak się wkrótce miało okazać, kiedy zacząłem swoją przygodę z tą książką, sam byłem gotów wymyślać tego rodzaju teksty pochwalne w kierunku "Kamiennej nocy".


Dawno w moje ręce nie trafiła książka napisana przez kobietę, a przesycona taką dozą testosteronu. Styl narracji Gaji Grzegorzewskiej mógłbym porównać do dialogów z uwielbianego przeze mnie filmu "Lejdis", a konkretnie rzecz biorąc na myśl przychodzą mi tu wiązanki puszczane przez Korbę - doskonale zresztą graną przez Annę Dereszowską. Zresztą odniesienia filmowe są w przypadku autorki o tyle na miejscu, że ona sama jest absolwentką filmoznawstwa i dlatego nie ma się co dziwić, że "Kamienna noc' przypomina momentami gotowy scenariusz na film. Ponadto znajdziemy tu też odniesienia muzyczne w postaci sporych fragmentów tekstów piosenek, co sprawia wrażenie soundtracka. Akcja "Kamiennej nocy" toczy się w naprawdę zawrotnym tempie. Wydarzenia następują po sobie tak szybko, iż czasami zachodzi wręcz potrzeba, żeby cofnąć się bo zdarzało mi się złapać na tym , że przez ten rozpęd coś przeoczyłem jeśli tylko się na chwilę choć zdekoncentrowałem. Dodatkowo koncentrację wymusza też fakt, iż wydarzenia przedstawione są tutaj dwutorowo, sporo jest retrospekcji i dlatego jeśli nie będziemy uważni, to możemy pominąć jakiś istotny szczegół istotny dla łamigłówki, która została stworzona przez autorkę na potrzeby tej ksiażki. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w przypadku "Kamiennej nocy" tak naprawdę wcale nie chodzi do końca o samą intrygę kryminalną i jej rozwiązanie - choć ta jest sama w sobie bardzo dobra. Bardziej istotny jest sam sposób opowiadania tej historii i opis mocno kontrowersyjnej i skomplikowanej relacji pomiędzy Julią Dobrowolską, a jej bratem z którym ta pozostaje w kazirodczym związku. Autorka poprzez poruszanie tematu kazirodztwa i pedofilii - tematów bardzo wrażliwych i trudnych - w umiejętny sposób szokuje i wzbudza zainteresowanie czytelnika. Poprzez kontrowersyjne ujęcie tej tematyki pokazuje między innymi hipokryzję i zakłamanie naszego społeczeństwa, które tak mocno się oburza na doniesienia tabloidów o kolejnych skandalach, a tymczasem większość osób chowa swego trupa w szafie i tak jak u Grzegorzewskiej nikt nie jest tak naprawdę jednoznacznie dobry ani zły. Powieść "Kamienna noc' to taki trochę mam wrażenie sposób na pokazanie przez autorkę "fucka' wszystkim tym świątobliwym i stojącym murem w obronie moralności ludziom, że czasem wypadałoby popatrzeć w lustro zamiast skupiać się na innych i bezkarnie i okrutnie ich oceniać . Motyw spojrzenia w lustro pojawia się zresztą w książce i jest przedstawiony w sposób tak obrazowy, że znów skojarzenia filmowe są aż nadto widoczne.


"Kamienna noc" Gaji Grzegorzewskiej porusza bardzo lubiany przez mnie temat, a mianowicie problematykę związaną ze źródłem zła w człowieku. Jedna z ważnych bohaterek tej książki ( żeby nie psuć zabawy to nie napiszę kogo mam na myśli ) jest doskonałym  przykładem tego, iż każdy z nas ma predyspozycję do zła i tak naprawdę tylko odpowiednie okoliczności mogą zdecydować o tym, czy ono się wyzwoli i będziemy zdolni nawet do zbrodni, czy też jednak rozmaite pozytywne procesy socjalizacyjne uśpią ten instynkt mordercy na zawsze. Każdy z nas tak naprawdę może być socjopatą , albo altruistą - kwestia kosmetyki w okresie rozwojowym. Przerażające trochę, ale i fascynujące. Archetyp zła i sposób jego przedstawienia przez Grzegorzewską bardzo przypominał mi sposób widzenia zaprezentowany choćby przez Łukasza Orbitowskiego w "Innej duszy" - też zresztą książki rewelacyjnej. Autorka "Kamiennej nocy" poszła dalej i dzięki użytemu przez nią motywowi osobowości mnogiej ( mam nadzieję, że zbytnio nie zaspojleruję ) kwestie te są zobrazowane w sposób znacznie łatwiejszy do zrumienia. Na koniec, żeby nie było że zbytnio bawię się w pseudointelektualne interpretacje - bo może są one nadinterpretacją - to chciałbym polecić tę książkę z uwagi na fakt, iż jest to również doskonała rozrywka. Mimo, że tematyka trudna, to sposób w jaki pisze Gaja Grzegorzewska nie pozwala się nudzić czytelnikowi. Postacie są bardzo wyraziste i tak rewelacyjnie skrojone, że nawet ci, którzy powinni odrzucać wzbudzają ostatecznie choć odrobinę sympatii, a nawet zaczynamy im kibicować w sytuacjach wątpliwych moralnie. Poza tym bardzo podoba mi się to, iż tak naprawdę - i to czasem dosłownie - nikt nie jest tym kim sie wydaje na początku. No i te wypieszczone, energiczne i mocno pikantne, ale w żadnym wypadku nie wulgarne dialogi, a o tempie które nie pozwala się nudzić i zapętlaniu czasowym historii wspominałem już wcześniej. Jednym słowem prawdziwa petarda z tej Gaji Grzegorzewskiej , a że zacząłem od końca, bo to szósty już tom cyklu, to nie pozostaje nic innego jak sięgnięcie do korzeni czyli niebawem kolej na "Żniwiarza". Wypada bowiem sięgnąć do początków tej historii. Zwłaszcza, że książki z tej serii dostępne są na Legimi w ramach abonamentu. Żyć nie umierać :)

 
Socjopatka.pl zapytała mnie niedawno o to jak ja znajduję te wszystkie genialne książki i samego nurtuje mnie pytanie jak udaje mi się ostatnimi czasy ta sztuka, że co chwycę za jakąś nową pozycję to okazuje się ona strzałem w dziesiątkę. Wynika to pewnie  z tego, że "żywię się" naprawdę dobrymi treściami w sieci, co zrodziło pomysł, aby umieścić taki dział na blogu, ale o tym już niebawem w innym miejscu.

1 komentarz: